Moim pierwszym w życiu samochodem była Toyota Corolla E11 3D z silnikiem 1.4 o mocy 86KM. Po dość intensywnym upalaniu tego auta, wpakowaniu w niego prawie pełnego pakietu TTE (sprężyny, wydech, przedni zderzak i spoiler na klapie), fajnego car audio i felg OZ Racing, przyszła kolej na zmianę. I naturalną koleją rzeczy, byłaby przesiadka na jakieś fajne E12 – marzeniem był T-Sport, która w tamtych czasach była najmocniejszą Corollą w historii Toyoty, a już szczytem marzeń była poliftowa wersja T-Sport Compressor. Niestety aż tak kolorowo nie było – przesiadłem się na 1.4 5D w kolorze srebrnym. Niby mocniejsze auto (miało 97KM), ale przy większej masie miałem wrażenie, że to E12 jeździ wolniej niż mój „okular”. Ale przynajmniej miałem klimę!
Nie pamiętam w 2004-2006 roku, żeby ktoś w Corolla Club Polska miał Compressora, ale T-Sporty pamiętam doskonale. Imek, MisiekTS, Szad, Mag_ts czy kupiony w Toyota Romanowski Radom T-Sport taty The_Man’a, którzy byli w tamtym czasie na szczycie łańcucha pokarmowego w klubie. Organizowaliśmy wyścigi na 1/4 mili i próby czasowe na torach w Radomiu i Kielcach, żeby każdy z nich potrafił udowodnić jak szybko potrafi zmieniać z jedynki na dwójkę, żeby po zmianie nadal być w lifcie. Fakt, sam próbowałem wtedy i łatwo nie było. Chłopaki instalowali quickshiftery TTE, żeby biegi wchodziły ciężej, ale precyzyjniej. Imek miał dolot, Szad dolot, dwa podwójne wydechy i płomienie na zlocie w Kielcach. Każdy robił swoje mody, żeby udowodnić że T-Sport jest szybszy od kolegi/koleżanki z klubu, ale przede wszystkim od Type-R’a, który ze swoją dwulitrówką już mieszał nam szyki. Magda ze Śląska miała na przedniej osi sliki i tym próbowała przechytrzyć pozostałych teestówców na torze, ale z tego co pamiętam tylna oś ubrana w normalne opony, nie dawała spokoju w zakrętach.
Czemu ja w ogóle o tym piszę?
Ano temu, że po pierwsze mam ogromny sentyment do tamtych czasów ze względu na ekipę, jaką wtedy tworzyliśmy w Corolla Club. Regularne spotkania, wspólne wyjazdy i znajomości, które przetrwały do dziś. Po drugie piszę o tym dlatego, że od jakiegoś czasu w moim posiadaniu jest właśnie Corolla E12 z 2005 roku w wersji Compressor. Postanowiłem sobie nim trochę pojeździć i sprawdzić, czy to co pamiętam sprzed kilkunastu lat, nadal będzie robić na mnie wrażenie. Auto jest 3-drzwiowe i ma zamontowane gwintowane zawieszenie KW przez poprzedniego właściciela. Poza tą modyfikacją, Corolla jest absolutnie seryjna więc najbliższa oryginałowi wypuszczanemu z fabryki. Najbardziej interesuje mnie porównanie tego silnika do tego, który był montowany w wersji T-Sport (zarówno w Corolli jak i Celice). Pierwsze co daje się zauważyć to lift – w normalnym TS silnik ożywa dopiero przy 6000rpm – załączający się lift to jak turbodoładowanie, które włącza się z opóźnionym zapłonem – pasażerom obok, którzy nigdy nie mieli do czynienia z wysokoobrotowymi silnikami, oczy wychodzą z orbit i proszą kierowcę, żeby zmienił bieg bo zaraz się coś rozleci ????Lift w wersji Compressor jest jakby mniej odczuwalny i trochę bardziej płynny, bo silnik ciągnie od samego dołu za sprawą sprężarki, więc nie czekamy do 6 krpm, żeby coś się zadziało. Patrząc po samych parametrach, różnica w mocy niby nie jest duża, bo:
- Corolla T-Sport ma moc 192KM i 180Nm
- Corolla T-Sport Compressor ma moc 225KM i 230Nm
Ale największa różnica pojawia się w obrotach, przy których oba silniki maja maksymalny moment obrotowy, bo w przypadku T-Sporta jest to 6800, a w przypadku Compressora jest to 3600 i jest go aż o 50Nm więcej! Do setki różnica wynosi 0.6 sekundy (Compressor 6.8, T-Sport 7.4), ale powyżej setki Compressor mocno odjedzie zwykłemu T-Sportowi. Auto prowadzi się naprawdę fajnie – być może za sprawą zawieszenia gwintowanego. Jedyne czego brakuje to szpera z przodu – zdecydowanie poprawiłaby prowadzenie na mokrym.
Podsumowując – auto po 15-tu latach nadal robi bardzo dobre wrażenie i wspomnienia jakie mam sprzed kilkunastu lat związane z T-Sportami potwierdziło się. Auto super się wkręca na obroty i daje mnóstwo frajdy z jazdy – w tamtych czasach nawet „zwykły” tees musiał robić robotę! Compressor nadal utrzymuje tytuł najmocniejszej w historii Corolli, jaka wychodziła z fabryk Toyoty i nie zapowiada się, żeby to miało się zmienić, bo dziś rolę sportowych modeli Toyoty przejął Yaris za sprawą występów w WRC. Fajnie, że kiedyś dział TTE wspierał seryjne modele dedykowanymi pakietami nie tylko stylistycznymi, ale też mechanicznymi – zawieszenia gwintowane, quickshiftery itp… Dziś te gadżety są bardzo trudno dostępne – pojawiają się na aukcjach na całym świecie, ale nie wiszą tam dłużej niż 30 minut i osiągają spore ceny.
Czy dziś warto kupić Corollę Compressor?
Generalnie tak, bo to dobra lokata kapitału, ale tylko jeżeli jesteś mocno najarany na ten model. Toyota wsadziła ostatnio podobną jednostkę do tej montowanej w Corolli – do modelu Yaris GRMN. Tam też siedzi silnik 1.8 z kompresorem, który generuje 212KM i 249Nm – auto jest jeszcze szybsze od Corolli, bo ma niższą masę. Warto wspomnieć, że GRMN ma szperę, dużo lepsze hamulce i wyposażenie. Dźwięk GRMN’a jest jeszcze lepszy niż w Corolli, bo popracowano trochę nad wydechem. Corolla Compressor w 2005 roku kosztowała cennikowo około 130 000 zł, a dziś dobrze utrzymane egzemplarze kosztują po 10-12 tysięcy Euro (ok. 45-55 kpln), czyli po 15-tu latach auto straciło ok. 60% swojej początkowej wartości (4% rocznie!!!) – uważam, że to bardzo dobry wynik jak na auto, które nie było oznakowane jako limitowane. Yaris GRMN w 2018 roku kosztował 149 000 – za 15 lat auto moim zdaniem nie zejdzie poniżej 100 kpln – będzie bardzo ładnie trzymało wartość, pomimo wejścia na rynek GR Yarisa (1.6 Turbo 4×4). GRMN jest limitowany do 400 sztuk (z czego sporo jeździ w wersji RHD) i jak to bywa ze sportowymi autami – będzie go z biegiem lat ubywało.
No ale najfajniejsze co jest, to fakt że Toyota powróciła do swojego sportowego DNA za sprawą Gazoo Racing. Mamy Suprę, mięliśmy przez chwilę Yarisa GRMN, mamy namiastkę sportowego charakteru w nowej Corolli GR Sport (180KM), ale za chwilę mamy coś na co czekaliśmy od czasów Celicy GT-Four – GR Yaris. Samochód niezwykle dopracowany na każdym etapie i niezwykle unikatowy. Na Polskę zarezerwowanych zostało około 300 aut – wszystkie alokacje na 2020 rok już zostały zamówione. Podobno są jeszcze jakieś sztuki na 2021, więc trzeba się spieszyć i zamawiać. Takich aut wśród konkurencji już nie ma, a za 2-3 lata nie będzie już w ogóle. Przypomnę, że GR Yaris to 1.6 Turbo o mocy 260KM, napędem na 4 koła GR-Four i mnóstwem rozwiązań technicznych z rajdowego zespołu Gazoo Racing WRC Tommiego Makinena. Więcej o GR Yarisie możecie poczytać => TUTAJ <=
Zapraszam was do obejrzenia galerii zdjęć mojej Corolli Compressor oraz zdjęć ze zlotów Corolla Club Polska. Aż łezka się w oku kręci 🙂